« Powrót do strony głównej

Co roku przybywa w Polsce parków rozrywki. Ale atrakcji na międzynarodową skalę ciągle brak. Laboratorium, nawiedzony dom, izby strachu i inne thrillerowe atrakcje pod jednym dachem, a dokładniej w ruinach zamku w Ząbkowicach Śląskich. Samorządowcy już mają gotowy wniosek do ministra kultury. Liczą na wsparcie pomysłu budowy Centrum Frankensteina. – To wielomilionowa inwestycja, Ząbkowic nie stać na nią – mówi „Rz" burmistrz Marcin Orzeszek i zaznacza, że centrum będzie miało też wymiar edukacyjno-historyczny. – Ma się stać wielką turystyczną atrakcją. Spodziewamy się, że centrum odwiedzi kilkanaście tysięcy osób rocznie. Do nas turyści nie przyjeżdżają na wakacje, ale może wpadną na weekend z dreszczykiem – ma nadzieję Orzeszek. Dlaczego Frankenstein? Bo tak brzmi niemiecka nazwa Ząbkowic. Wywołuje to oczywiste skojarzenia ze słynną powieścią Mary Shelley o monstrum stworzonym przez ambitnego naukowca. I miasto chce to wykorzystać. W Ząbkowicach mają się pojawić także inne straszydła. Miasto chce zorganizować „szczyt" z czeskim Golemem i rumuńskim Drakulą. – Od dziesięciu lat mamy podpisaną umowę partnerską z rumuńskim Bran, gdzie mieszkał Drakula – zauważa burmistrz. Podobne plany snuje wiele innych miast: parki jurajskie, naukowe, rozrywkowe czy stare grody. – Dobrych kilka lat temu w modzie były aquaparki, ale to bardzo kosztowne inwestycje – komentuje Krzysztof Łopaciński z Instytutu Turystyki. – Potem zapanowała moda na wioski indiańskie, teraz mamy wysyp parków dinozaurów. Są tańsze i chętnie odwiedzane. Dyliżansem po Żorach Na rozrywkę chce postawić Grodzisk Mazowiecki. Władze planują, że gigantyczny obiekt (214 ha) pierwsi turyści mogliby odwiedzić w 2014 roku. Park ma być podobny do paryskiego Disneylandu. Będą tam kolejki górskie, zjeżdżalnie, karuzele, ale również kina, restauracje i hotele. 400 mln euro na budowę mają wyłożyć inwestorzy z Luksemburga. – Jesteśmy na etapie rozmów z nimi i tworzenia planów zagospodarowania terenu – mówi Jan Pazio z Urzędu Miasta i Gminy Grodzisk Mazowiecki. – Taka inwestycja może przynieść gminie ogromne korzyści finansowe. Park w Grodzisku byłby pierwszym w okolicach Warszawy. W latach 90. o zbudowaniu podobnego obiektu w stolicy myślał Michael Jackson, ale z pomysłu nic nie wyszło. Rozrywkowo ma być w Kielcach, gdzie są plany budowy Western City, czy w Żorach na Śląsku, gdzie miejska spółka buduje Miasteczko Twinpigs. Otwarcie przewidziano na maj 2012 r. Będzie tam można obejrzeć pojedynki rewolwerowców, napad na bank czy pokazy konne, a nawet przejechać się dyliżansem. Inwestycja pochłonęła 24 mln zł. Bezzwrotne dotacje z UE to 7 mln zł, reszta to kredyt. – Liczymy, że projekt będzie się sam finansował. Wystarczy do tego ok. 200 tys. zwiedzających rocznie. To bardzo bezpieczne założenia. W innych parkach szacunki mówią o 365 tys. gości – twierdzi Krystian Stępień, prezes budującej park spółki Nowe Miasto. Samorząd żorski planuje skomercjalizować przedsięwzięcie i wydzierżawić np. hotel, spa, restauracje, punkty usługowe. Przychody mają wystarczyć na spłatę kredytu. Marek Pisarski, ekspert ds. parków rozrywki, zwraca uwagę, że takie obiekty przynoszą korzyści lokalnej społeczności. – Z francuskich analiz wynika, że każde wydane euro na park tematyczny przynosi ok. 40 eurocentów dodatkowych inwestycji – mówi Pisarski. – Pieniądze, które wpływają dzięki tym inwestycjom, trafiają do lokalnych przedsiębiorców. Podobnie jest w Polsce. Nad kraterem, na śmietniku Gdy jedne gminy stawiają na rozrywkę, inne wolą inwestować w edukację. Pomysł naukowego parku sprawdził się już w Krakowie. Od 2007 roku młodych odkrywców przyciąga edukacyjny Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema. Urządzenia i pomoce naukowe rozmieszczone na sześciu hektarach pozwalają na poznawanie praw fizyki. Młodzi ludzie bawią się turbinami, skacząc na trampolinach, sprawdzają siły grawitacji. Mają do dyspozycji telegraf akustyczny, kamienne cymbały czy dzwony rurowe. – Tu można zaprzyjaźnić się z fizyką – zachwala 14-letni Dawid, uczeń gimnazjum. Źródło: www.rp.pl